top of page

BitFenix Aurora - tania obudowa z hartowanym szkłem

Nic nie określa lepiej dzisiejszych trendów w dziedzinie sprzętu komputerowego niż LEDy i hartowane szkło. LEDy są wszechobecne – na kartach graficznych, na płytach głównych, na coolerach, na RAMie, cholera nawet w zasilaczach! W związku z tym, akrylowe okienka nie są już tak atrakcyjne jak kiedyś. Żeby pięknie zaprezentować system potrzebna jest obudowa z hartowanym szkłem. Na przykład BitFenix Aurora, która poza szklanymi panelami bocznymi, ma wbudowane oświetlenie LED z kontrolerem. Zapraszam do recenzji.

Na początek podstawowe dane:

  • Wymiary: 215 na 490 na 520 mm i 10,5kilo wagi

  • Wspierane formaty: E-ATX/ATX/M-ATX oraz mini-ITX

  • Dostępne kolory: czarny, biały

  • Lewy panel przyciemniony, prawy zupełnie nieprzezroczysty

  • Konstrukcja: stal, plastik, szkło

  • Chłodzenie: jeden 120-to milimetrowy wentylator, zamontowany z tyłu; opcjonalnie: dwa wentylatory na górze i dwa z przodu, obydwa maksymalnie 140mm, wsparcie dla dwóch chłodnic do 280mm

  • wsparcie montażu autorskich układów chłodzenia wodą – w zestawie specjalny stelaż na rezerwuar

  • Radiator od chłodzenia powietrzem może mieć maksymalnie 160 mm wysokości

  • Napędy: 4 x 3,5” oraz 3 x 2,5” (do mechanicznych napędów przeznaczone są dwie klatki, obydwie można usunąć, dyski ssd montujemy na specjalnych sankach, w konfiguracji dwa na tyłach jeden z przodu)

  • Panel kontrolny - power, reset, sterowanie oświetleniem, gniazda: USB 3.0 x 2, USB 2.0 x2

  • Wewnętrzny kontroler oświetlenia, ramka podświetlająca dysk 2,5” – SSD Chroma; możliwość podłączenia pasków LED BitFenix – Alchemy 2.0; wsparcie dla technologii Asus Aura

  • Filtry przeciw-kurzowe we frontowym panelu, w górnym oraz pod zasilaczem (tylko dolny wyjmowalny)

Składanie komputera w tej obudowie jest bardzo przyjemne. Miejsca jest naprawdę sporo, do tego wentylatory czy chłodnice na przedzie i z góry są wyciągnięte poza obrys obudowy w specjalnych stelażach. Producent dodaje trytytki do organizacji kabli – trzeba je przeprowadzić przez szczeliny w ścianie grodziowej (nie ma niestety popularnych ostatnio tasiemek na rzepy). Obecne są również gumowe przelotki na kable (w ścianie grodziowej oraz na tylnym panelu). Niektórym może brakować piwnicy na zasilacz, ale z drugiej strony, jeśli masz jakąś ładną jednostkę, po co ją chować? Jeśli masz jednak jakiś paskudny zasilacz z toną kabli – dół obudowy jest naprawdę mało widoczny, jeśli go nie podświetlisz.

Oświetlenie prezentuje się bardzo ładnie, zwłaszcza jeśli dodamy pasek LED (lub kilka). Wg mnie ten dodatkowy pasek jest prawie obligatoryjny, jeśli chcesz ładnie wyeksponować podzespoły, bo szklany panel jest przyciemniony i ogranicza widoczność. No chyba, że zainstalowane komponenty mają już sporo „swojego” oświetlenia – wiadomo, wszystko się w dzisiejszych czasach świeci.

Obudowa ma świetny przepływ powietrza. Nie odnotowałem żadnych problemów z temperaturami. Oczywiście wszystko zależy od ustawienia wentylatorów, ale w każdym razie, da się. Nie ma również problemu z kurzem – filtry spełniają swoje zadanie, ale ma na to również wpływ wspomniany przed chwilą poprawny przepływ powietrza. Dużym plusem są również nóżki – można w związku z ich obecnością postawić obudowę nawet na dywanie, bez obawy o zdławienie zasilacza.

Plastikowe panele wyglądają bardzo porządnie – w sensie, nie sprawiają wrażenia taniego badziewia. Na pierwszy rzut oka wyglądają nawet na metalowe moim zdaniem. Mają ładne matowe wykończenie, odporne na odciski palców. Dość trudne je zdjąć – trzeba dość mocno szarpnąć, a w końcu to plastik. U mnie jednak nic nie pękło do tej pory. Panele boczne natomiast trzymają się na ładnie wykończonych, grubych nakrętkach. Demontaż jest banalny i bezproblemowy.

Mam jednak kilka zastrzeżeń. Po pierwsze górny filtr powietrza został zamontowany na gorący klej. Tym samym środkiem zostały potraktowane kable idące do panelu sterującego. Bardzo nieeleganckie rozwiązanie. Przedni filtr zamontowano na stałe – w związku z tym i gorącym klejem – dwa filtry są raczej skazane na mycie jedynie sprężonym powietrzem. Śruby kciukowe mają tak kiepskie uzwojenie, że i tak trzeba użyć do nich śrubokręta. Do tego otwory montażowe szklanych paneli nie są zbyt pięknie wykończone, ale nie widać tego – są całkowicie zakryte pod nakrętkami. Takie drobne niedociągnięcia, a może kompromisy, dzięki którym Aurora kosztuje jedynie nieco ponad 400zł. A oferuje przestrzeń, funkcjonalność i wygląd niemalże na poziomie premium. Wszystko zależy od podejścia. Jeśli nie drażnią Cię rzeczy, których nie widzisz, polecam z czystym sumieniem. Ładnie podświetlona i z dobrze dobranymi podzespołami prezentuje się świetnie.

recenzowana obudowa:

recenzja na YT:

galeria:

OSTATNIO DODANE